![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||||||
|
![]() Alicja Resich-Modlińskajedna z najsłynniejszych polskich dziennikarek, została zaproszona na otwarcie nowej restauracji Davidoff Cafe w rzeszowskim Rynku. Pani Alicja udzieliła nam krótkiego wywiadu, w którym opowiada o swojej pracy, domu i nartach.- Od kilkunastu lat przeprowadza Pani wywiady. Jak wiele ich było w Pani pracy dziennikarskiej? AR-M: Nie potrafię dokładnie powiedzieć, ile ich było. Podejrzewam, że około tysiąca, zarówno tych radiowych, jak i telewizyjnych. - A kto był najtrudniejszym partnerem w rozmowie? AR-M: Najtrudniejszy jest ten, do którego ja mam największy dystans. Trudnym partnerem do rozmowy był Krzysztof Kieślowski. To był dla mnie ogromny stres. Spotkanie trwało przez czterdzieści minut. Kieślowski znany był z tego, że podczas rozmów z dziennikarzami był bardzo ostry. W sumie z wywiadu powstała rozmowa psychologiczna. Przez cały ten czas mówiliśmy o jego życiu. Równie trudny w rozmowie był Andrzej Żuławski. Zgodził się na wywiad, ale nie chciał, by zadawać mu pytania... Kiedyś na rozmowę do "Wieczoru z Alicją" zaprosiłam Bogusława Lindę i Marka Perepeczko. Przed wejściem do studia ustaliliśmy, o czym będziemy rozmawiać. Będąc już w studiu, zadałam pierwsze pytanie, a oni, jakby się umówili, zaczęli żartować, nie odpowiadali na pytania, przekręcali ich sens... Ciężko było mi sprowadzić ich na odpowiednie tory. -Dlaczego do najnowszego Pani programu jako partnera wybrała pani osobę tak kontrowersyjną, jak Wojciech Cejrowski? AR-M: Bo on był najlepszy. -Niemożliwe? AR-M: Mówię poważnie. Zanim program zaczął się ukazywać przeprowadziłam mnóstwo rozmów z różnymi osobami. Dziennikarzami, aktorami. Nikt nie spełniał moich wymagań. Zamawiający program, w tym przypadku stacja RTL 7, zażyczył sobie, by mój programowy partner był osobą jak najbardziej kontrastującą ze mną. Wówczas przyszedł mi do głowy właśnie Wojtek Cejrowski. Znałam go jeszcze z czasów pracy w Radiu Kolor. Wiedziałam, jak pracuje, jaki jest. Uznałam, że jest to najciekawsza osoba. - A nie obawiała się Pani, że program będzie cieszył się złą sławą, która jest przypisana do Cejrowskiego. AR-M: Nie. Choć muszę przyznać, ze jest parę osób, które nie przyjęły zaproszenia właśnie ze względu na jego osobę. - Jak wygląda Pani współpraca z Wojciechem Cejrowskim? AR-M: Jest szybki, ma poczucie humoru. Przyznam, że program "Piękny i bestia" pozwala Wojtkowi na pewnego rodzaju wybielenie. Po trzech latach przerwy chciał wreszcie zmienić swój wizerunek. - Kto w programie jest bestią - Pani czy Cejrowski? AR-M: Na to pytanie powinien sobie odpowiedzieć każdy z osobna. Nie chcę i nie mogę nic sugerować. -Zostawmy na chwilę pracę. Wiem, ze bardzo często jeździ Pani na nartach. Gdzie najchętniej Pani wyjeżdża? AR-M: Niestety, nie mogę jeździć do Zakopanego. By naprawdę pojeździć na nartach trzeba wybrać się do Austrii czy Szwajcarii. W Polsce nie ma takiej infrastruktury turystycznej. Natomiast Austria jest wspaniale przygotowana na przyjazd narciarzy, a wcale nie jest dużo droższa od Polski. Jeżeli chciałabym chodzić po Krupówkach i obserwować, kto przyjechał do Zakopanego, pewnie bym się tam wybrała, ale ja wolę pojeździć. -Rzadko w wywiadach wspomina Pani o rodzinie. AR-M: Z jednego prostego powodu. Moje dzieci i mąż nie życzą sobie, bym o nich mówiła prasie, a ja szanuję ich prośbę. - Więc proszę mi powiedzieć o nowo wybudowanym domu... AR-M: Budowanie to wspaniałe uczucie. Człowiek sprawdza się przez całe życie, ale postawienie domu to prawdziwe wyzwanie. Jest to wielka lekcja pokory. Wybudowałam dom ponad moje możliwości. Ma ponad 400 metrów kwadratowych i ogród. Z daleka wygląda jak z bajki. Ściany pomalowałam na pastelowy róż. Chciałam, by dom był radosny i pogodny. W środku połączyłam nowoczesność ze starociami. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć. - Dziękuję za rozmowę |
||||||||||
![]() |
© 2002
Kucica |