Budka suflera

Budka Suflera

Legendarny zespół Budka Suflera przyjechał do Rzeszowa, by dać jedyny, nie zapomniany koncert klubowy. Do rzeszowskiej Akademii Klubu EB przyszli i starzy, i nowi fani zespołu. Impreza była wspaniała. Na kilka minut przed wyjściem na scenę wokalista zespołu, Krzysztof Cugowski, zgodził się na kilkominutowy wywiad.

Garnitur uszyty na miarę

- W 1971 roku studiował pan w Rzeszowie...
- "Studiowanie" to za dużo powiedziane. Zostałem przeniesiony z lubelskiego UMCS-u do Rzeszowa, bo tam już nie mogli sobie ze mną poradzić. To był pierwszy, albo drugi rok działania w Rzeszowie filii UMCS-u. Można powiedzieć, że mnie tutaj zesłano, jednak nie czułem się jak zesłaniec i całkiem nieźle dawałem sobie radę.
- Jak wspomina pan Rzeszów z początku lat siedemdziesiątych?
- Jak każde miasto w tamtych czasach. Polska była inna i każde miasto było inne. Poza kilkoma miejscami w centrum nie wiem, czy coś bym jeszcze dzisiaj pamiętał.
- Wspominał pan restaurację Arkadia. Już jej nie ma...
- Niestety, kiedyś przejeżdżałem i zobaczyłem, że to wspaniałe miejsce już nie istnieje. Byłem tam częstym gościem. Jak się ma dwadzieścia lat, to robi się różne rzeczy, niekoniecznie mądre. Miałem w Rzeszowie studiować, ale nie miałem na to czasu...
- Przejdźmy do muzyki. Historia Budki Suflera zawarta w "Polskiej encyklopedii rocka" jest imponująca, jednak nie ma tam ani słowa o śpiewających z Budką paniach, Izie Trojanowskiej i Urszuli...
- Te panie nie śpiewały w Budce Suflera, lecz z Budką Suflera jako zespołem akompaniującym. Myśmy to tak traktowali. Niewiele mogę na ten temat powiedzieć, ponieważ nie było mnie wtedy w składzie zespołu. Śmiem jednak twierdzić, że po tym epizodzie nigdy później żadna z nich nie zrobiła tak zawrotnej kariery muzycznej, jak za czasów Budki. Obie te panie zawdzięczają wszystko moim kolegom z zespołu. Ich popularność zaczęła się od przebojów, które napisał dla nich Romek Lipko. Mogę wydawać takie opinie, ponieważ jestem osobą stojącą z boku, która obiektywnie patrzy na te poczynania.
- Czy zgadza się pan z opinią, że jest pan najodpowiedniejszą osobą jako wokalista Budki Suflera?
- To jest trochę inaczej. Początek zespołu był nierozerwalnie związany ze mną i Romkiem Lipko. Cały repertuar był tworzony przez nas i dla nas. To, co nagraliśmy na dwóch pierwszych płytach, zobowiązało zespół do trzymania pewnego profilu gry. Z chwilą, gdy się rozstaliśmy, trudno było znaleźć odpowiednią osobę na moje miejsce. To jest naturalne, że jeżeli próbuje się dopasować gotowy garnitur do osoby, to na jedną jest on za mały, na inną za duży. Na mnie on był uszyty na miarę i dobrze się w nim czułem.
- Dlaczego zdecydowaliście się podczas jubileuszowych koncertów występować pod egidą Pioniera?
- Powiedziałbym inaczej. To Pionier występuje pod szyldem Budki Suflera, a to jest zasadnicza różnica. Takie są czasy. Trzeba wybierać sobie sponsorów... Oni występują w każdej dziedzinie życia kulturalnego. "Pan Tadeusz" czy "Ogniem i mieczem" to filmy, które powstały dzięki sponsorom.
- Wróćmy jeszcze do samych początków zespołu. Podobno nazwa powstała z wyboru "na chybił trafił" hasła w słowniku...
- Tak. Siedziałem w domu i nie potrafiłem wymyślić nazwy. W końcu wziąłem słownik polsko-angielski, otworzyłem na którejś stronie i wskazałem palcem na zupełnie przypadkowe hasło. Wyszło "budka suflera" . Dobrze, że takie, a nie na przykład "wały" czy "gówno".
- Wiem, że jubileusz, który teraz obchodzi Budka to trochę więcej niż 25 lat...
- Tak. Pierwszy koncert zagraliśmy w Rzeszowie jesienią 1969 roku. Więc jesteśmy na scenie już trzydzieści lat. Dlaczego w Rzeszowie? Ponieważ baliśmy się, jak zostaniemy przyjęci w naszym rodzinnym mieście, Lublinie. Trafiło akurat na Rzeszów, ale mogłoby to być każde inne miasto. Jednak to dzięki publiczności z Rzeszowa i jej życzliwemu przyjęciu nas podczas koncertu nie wycofaliśmy się z życia estradowego.
- Dlaczego "Antologia Budki Suflera" została wydana w tak małym nakładzie, zaledwie 1000 sztuk?
- Ponieważ koszty produkcji takiego zbioru są ogromne. Nie wiązaliśmy się z żadną wytwórnią fonograficzną, tylko wydaliśmy to sami. Produkcja tego tysiąca egzemplarzy kosztowała nas cztery miliardy złotych, to nie jest mało...
- Czy będą wznowienia antologii?
- Pewnie tak, ale nie potrafię powiedzieć kiedy i w jakiej ilości.
- Dziękuję za rozmowę.
webmaster
© 2002 Kucica