![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||||||
|
![]() Jarek Budnik- prowadzący program "Zwariowana kamera" opowiada o sobie, o poczuciu humoru i programie.Nabija ludzi w butelkę- Jak zachowują się ludzie, którzy stali się mimowolnymi bohaterami programu?- Zauważyłem, że gdy otrząsną się z szoku, najczęściej mówią: "Dobra, a teraz zróbcie jakiś numer mojej żonie albo koledze". Uwielbiają patrzeć jak robi się dowcip komuś innemu. - Ale w większości reakcje bohaterów "Zwariowanej kamery" są pozytywne? - Wszystko zależy od tego, w jaki sposób ludzie reagują na nieprzewidziane okoliczności. Niektórzy bardzo szybko się dostosowują i zaczynają się wygłupiać, innych ta sytuacja blokuje i złości. Są i tacy, którzy oburzają się na samą formułę programu i jej nie akceptują. Nie wiem dlaczego, może powodem jest fakt, że wcześniej w Polsce nie było takich programów. - Jaka jest pana teoria na temat "Zwariowanej kamery"? - Uważam, że jednym z warunków przyjęcia nas do Unii Europejskiej mogłoby być europejskie poczucie humoru. Niestety, większość Polaków tego nie ma. Jesteśmy poważni, a nawet ponurzy. Chętnie się śmiejemy, ale oczywiście z innych, nie z siebie. Może "Zwariowana kamera" to zmieni. - Jak trafił pan do tego programu? - Najzwyczajniej na świecie z castingu. Wybrałem się na to spotkanie, bez wiary, że coś z tego będzie. Często mi się zdarza, że jeśli traktuję coś lekko, to mi to dobrze wychodzi. - Z zawodu jest pan aktorem. Dlaczego nie pracuje pan w swoim zawodzie. - Odpowiem wymijająco. Najwyraźniej warszawska szkoła teatralna przygotowuje także do prowadzenia programów rozrywkowych. Poza tym jeszcze na studiach interesowałem się pracą w mediach. Pracowałem w radiu Wawa. Przygodę z telewizją rozpocząłem od prezentowania videoclipów w Atomic TV, potem był teleturniej "Miłość od pierwszego wejrzenia". - Czy czuje się pan gwiazdą, a może chciałby pan nią zostać? - Gwiazdor to człowiek, który może sobie pozwolić, by wyjechać na pół roku na urlop. Kiedy wraca telefon zaczyna dzwonić, a ludzie mówią: "Świetnie, że jesteś, czekaliśmy na ciebie, bo mamy dla ciebie wspaniałą propozycję". Jeszcze nie mogę wyjechać na taki urlop, a chyba taka forma odpoczynku bardzo by mi odpowiadała. - Czy ma pan jakieś nieziszczone marzenia? - Czy byłem nastolatkiem, chciałem być adoptowanym synem Tonego Halika. Teraz marzę o podróżach do miejsc dzikich, niedostępnych i egzotycznych. Gdybym miał dużo czasu i mógłbym gdzieś pojechać na dłużej, większość czasu poświęciłbym na zwiedzanie, ale pławienie się basenach hotelowych i popijanie drinków też nie jest wykluczone. |
||||||||||
![]() |
© 2002
Kucica |