Kucica nails

Renata Dąbkowska

O Renacie Dąbkowskiej stało się głośno z chwilą, gdy wygrała opolskie Debiuty. Wówczas występowała z zespołem Sixteen. Później odeszła i zaczęła karierę solową. W tej chwili przygotowuje się do wydania nowej płyty. Spotkaliśmy ją w łańcuckim Klubie Opera, gdzie zaśpiewała na Balu Prymusa.

Śpiewająca Miss

- Poprzednie nasze spotkanie odbyło się prawie rok temu w rzeszowskiej Akademii Klubie EB. Byłaś w jury wyborów Miss Malibu. Co się zmieniło od tamtego czasu?
- Sama zostałam Miss Malibu. Jakiś czas po naszym spotkaniu, była taka impreza sponsorowana przez firmę produkującą Malibu i wręczano nagrody - Palmy miedzy innymi za najlepszą piosenkę roku. Niestety, goście nie dopisali. Byłam jedną z niewielu osób, które odebrały nagrodę. W ogóle o całej imprezie dowiedziałam się bardzo późno, więc wpadłam do domu, ubrałam wieczorową sukienkę, bardzo wysokie szpilki i poszłam. No i nieoczekiwanie zostałam wybrana Miss Malibu.
- Czy, jak przystoi Miss, dostałaś w nagrodę samochód?
- Tak, taki malutki z otwieranym bagażnikiem.
- W takim razie co dostałaś?
- Piękną szarfę z napisem Miss Malibu. A potem była sesja zdjęciowa.
- Czy tylko takie zmiany zaszły przez ten cały rok?
- Oczywiście, że nie. Przygotowuję się do nowej płyty, na razie zbieram materiał. Jeszcze nie wiem, w którym kierunku mam pójść. Nie jest to łatwe, ale za to bardzo twórcze. Nie ukrywam, że bardzo się denerwuję. Chciałabym w niej wyśpiewać siebie. Poprzednia płyta dała mi dużo satysfakcji i sukcesów, choćby wygranie festiwalu w Opolu.
- Wspominasz Opole. Czy zgodzisz się z opinią, że ten festiwal z roku na rok pada i jakimś cudem znów się podnosi?
- Specjalnie nie śledzę tego, co tam się dzieje, ale wydaje mi się, że zła organizacja festiwalu tkwi w jakiś niezdrowych układach. Brakuje tam świeżej krwi. Ciągle się mówi, że ktoś z Zachodu będzie robił dźwięk, że będzie prawdziwy reżyser. Ale zawsze źle się to kończy. Nie potrafię tego zrozumieć. Zawsze podziwiam organizację Eurowizji, na której byłam. Tam wszystko chodzi jak w zegarku. Patrzyłam z otwartą buzią na tych wszystkich ludzi uśmiechniętych od rana do wieczora. Wszystko jest na czas. Tam nie ma spóźnień choćby o pół minuty. A u nas jest chaos nie do ogarnięcia. Może to jest tak, że ten, który podejmuje się organizacji festiwalu robi wszystko co w jego mocy, aby całość była na piątkę, ale jego działania rozbijają się o mur obojętności i braku odpowiedzialności ze strony ekip wykonawczych. W takiej sytuacji efekty są jakie są.
- Czasami zdarza się tak, że po sukcesie na festiwalu czy zdobyciu jakiejś nagrody przez kilka miesięcy wokół laureata robi się wielki szum. Później wszystko cichnie, a artysta zaczyna "sprzedawać się" w reklamówkach, by mieć czym zapłacić czynsz. Czy tak było z tobą?
- Na szczęście nie. Wydaje mi się, że moje nazwisko jest już znane na polskim rynku fonograficznym. Bardzo często dzwonią do mnie dziennikarze, by zapytać, co sądzę o jakieś tam sprawie.
- O co pytają?
- Czasami mówią do mnie, że jestem ekspertem od nieszczęśliwej miłości i proszą, bym powiedziała coś na ten temat. Albo pytają jak najłatwiej się zakochać. Pytania te są bardzo śmieszne, nierzadko zaskakujące. Zawsze staram się na nie odpowiedzieć.
- Jeżeli udzielasz takich rad, to może założysz własną linię telefoniczną jak Kasia Figura?
- Raczej nie...
- Wróćmy do twojej nowej płyty. Czy mogłabyś zdradzić choć kilka szczegółów. Jakie piosenki znajdą się na tym krążku?
- Jeszcze do końca nie wiem. Myślę, że będzie trochę ostrzej niż poprzednio. Najchętniej wrzuciłabym tam wszystko, każdy rodzaj muzyki, który lubię.
- A co lubisz?
- Lubię jazz, muzykę instrumentalną, Cher, Kraviza, Princea, Scheryl Crown i dorzuciłabym jeszcze trochę Metallicki bo lubię charczące gitary... Ta mieszanka jest trochę wybuchowa, ale mam nadzieję, że taka będzie też moja płyta.
Życzę, by taka właśnie była, dziękuję za rozmowę

Renata Dąbkowska
znak zodiaku - Lew
ulubiony kolor - zielony
ulubione zwierzę - koń
wymarzony samochód - Dooge albo chevrolet,
typ mężczyzny - kochany i kochający