Krzysztof Ścierański

Krzysztof Ścierański

to indywidualność wśród polskich gitarzystów, numer jeden gitary basowej w Europie Środkowej. Jest kompozytorem i wykonawcą unikalnych koncertów solowych. Występuje często z zespołami rockowymi. Prócz autorskich płyt, nagrał także albumy z grupą "Wilki", Obywatelem G.C., Markiem Grechutą oraz Johnem Porterem. Muzyka, którą wykonuje, jest połączeniem jazzu, rocka, world music i muzyki elektronicznej z elementami afrykańskimi i latynoamerykańskimi.
W ubiegły czwartek Krzysztof Ścierański, w towarzystwie Bernarda Maseli, wystąpił w rzeszowskiej restauracji Bohema, w ramach organizowanych przez Wojewódzki Dom Kultury "Czwartków Jazzowych".
Marzenia Krzysztofa Ścierańskiego - Najważniejsze moje marzenie to mieć sprawny i drogi samochód, którym mógłbym wszędzie dojechać.

- Gdzie chciałbyś spędzić wakacje?
- Przede wszystkim w sanatorium i w ciepłych krajach. Nie musi być Bali, może być Indonezja. Na przykład Hotel Horizont w Dżakarcie. Genialne miejsce, każdemu polecam.

- Dlaczego marzysz o sanatorium?
- Po tak ciężkiej pracy, trzeba na prawdę porządnie wypocząć. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby codziennie były jakieś kąpiele, masaże i inne tego typu rozrywki. Ogólnie mówiąc - pełny relaks i odnowa biologiczna.

- Kobieta, którą chciałby zaprosić na kolację, to...
- Każda kobieta zasługuje, by ją zaprosić na kolację, nawet ze śniadaniem. Nie mam ideału. Jedno jest pewne - musi to być przychylna mi dusza.

- A kobieta za świata kina?
- Nigdy nie miałem takiego zeszytu z aktorkami i zawsze wszystkie je myliłem. Rozróżniałem tylko Marylin Monroe. Może na kolację zaprosiłbym Micheale Pfeiffer?

- Czego chciałbyś się nauczyć lub oduczyć?
- Chciałbym się oduczyć palenia papierosów, a nauczyć postępowania z policjantami, którzy nagle wyskakują zza krzaka, przez co powodują, że wielu kierowców, zamiast kontrolować sytuację na drodze, traci głowę. Ci policjanci stwarzają zagrożenie na drogach. Nazywam ich partyzantami.

- Czy jest jeszcze coś innego?
- Chciałbym się nauczyć latać samolotem i posługiwać językiem francuskim, hiszpańskim i włoskim. Dlaczego samolot?Nie lubię latać, ponieważ nie mogę prowadzić. Może gdybym umiał pilotować czułbym się bezpieczniej.

- A dlaczego akurat te języki?
- Dlatego, że rosyjski, polski, angielski i nawet węgierski mam już opanowany w stopniu dobrym, więc chciałbym poznać następne języki.

- Czy jest miejsce, gdzie chciałbyś zagrać?
- Chciałbym jeszcze raz pojechać na festiwal do Dżakarty, a później do sanatorium na Bali. Chciałbym zwiedzić parę krajów. Ziemię Świętą, Jerozolimę, południe Hiszpanii. Nigdy nie byłem na oryginalnym flamenco, chciałbym to zobaczyć, poczuć ten specyficzny klimat hiszpańskiego tańca.

- Czy jest osoba, z którą chciałbyś zagrać lub której towarzyszyć przy nagraniu?
- Jest wiele takich osób, ale podejrzewam, że większość z nich nie chciałaby zagrać ze mną. To jest bardzo długa lista i nie chciałbym nikogo faworyzować. Marzy mi się, by choć na chwilę stworzyć taki zespół, w którym Bernard Maseli grałby na wibrafonie elektrycznym, Michał Dąbrówka na perkusji, Darek Krucho na gitarze i ja na basie. Mam jeszcze taki pomysł, by zaprosić same dziewczyny, a ja i Bernard gralibyśmy sobie za nimi. Musi być spełniony tylko jeden warunek: dziewczyny muszą grać dobrą muzykę młodzieżową, taką hip hopową.

Jeżeli spełnią mi się wszystkie te marzenia obiecuję, że nie będę już chciał niczego więcej.

- Życzę tego i dziękuję za marzycielską rozmowę.
© maj 2001 Kucica
webmaster
© 2002 Kucica