![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||||||
|
![]() Maryla Rodowiczzagra z orkiestrą kubańską, a Sylwestra 2000 spędzi w ZakopanymGram, by nie oszalećJest pani osobą mającą wiele pasji. Samochody czyli ukochane czarne porsche 911, wędkarstwo, wszelkiego rodzaju sporty...To nie jest tak od końca. Porsche jest ciemno zielono - niebieskie. A moją największą pasją jest sport, który staram się uprawiać. Jestem "rozdarta" pomiędzy tenisem a siłownią. Mogłabym godzinami grać na korcie, bo straszenie to lubię. Do siłowni chodzę, by budować swoją formę, by później móc skakać dwie godziny na scenie podczas koncertu. Ćwiczenia, które podpowiada mi trener są bardzo skuteczne. Siłownia daje lepsze efekty jeżeli chodzi o poszczególne partie mięśni, tenis jest jednostronny. Najlepiej to połączyć, ale przy moim braku czasu, starcza tylko na siłownię. Czyli dawno nie grała pani w tenisa? Grałam. Cały sierpień codziennie byłam na korcie. Trenerów zmieniałam jak rękawiczki i umawiałam się na cały wrzesień. Niestety musiałam to odwołać, ponieważ wciągnęły mnie próby, nagrania, koncerty Kiedyś biegała pani cztery razy czterysta metrów. Nie, to był dystans cztery raz sto metrów. Nie wytrzymałabym dłuższego dystansu, padłabym. Zdobyłam mistrzostwo Polski Północnej w biegu przez płotki. To dawało mi trzecie miejsce w Polsce. Byłam juniorką, miałam czternaście czy piętnaście lat. A potem posypały się już dwóje z matematyki i szkoła zabroniła mi startów. Nie lubi pani przedmiotów ścisłych Ja ich nie rozumie. Jeżeli czegoś się nie rozumie to się tego nie lubi. A z matematyką to jest tak, że jeżeli ma się choćby jedną lukę - to koniec. Widzę to po moich dzieciach. Dużo lepiej czuję się w przedmiotach humanistycznych, więcej rozumie. Po za tym zawsze dość dobrze pisałam. Śpiewała pani w różnych okresach politycznych. Czy potrafi pani powiedzieć w których latach śpiewało się najlepiej, a kiedy było najtrudniej? Teraz jest najtrudniej. W latach siedemdziesiątych wszystko było dużo prostsze. Było jedno państwowe radio, jedna firma fonograficzna - "Polskie Nagrania". Teraz jest mnóstwo prywatnych stacji radiowych i nie można ich zmusić, by grali moja muzykę. Grają to co chcą. Jest prawdziwa konkurencja. Teraz ludzie w sklepach mają do wyboru płyty z całego świata, kiedyś tego nie było. Przywoziło się krążki z zagranicy, "z zachodu". Kupowało się od marynarzy. Polscy wykonawcy, swoją muzyką, muszą konkurować z najlepszymi światowymi produkcjami. Dawniej było dużo łatwiej. Dlatego napisała pani książkę? Przyszedł do mnie wydawca. To był początek lat dziewięćdziesiątych, była moda na pisanie wspomnień, autobiografii. Długo się pani zastanawiała? Nie. Zdecydowałam się od razu, bo wiedziałam, że i tak kiedyś będę chciała to napisać. Miałam doping w postaci umowy i terminu, którego musiałam dotrzymać. Pisałam trzy miesiące. Jak się pisze książkę "na termin"? To widać w książce. Ile zdążyłam, tyle napisałam. Chciałabym ją rozszerzyć, napisać drugą część. Została cała masa fantastycznych anegdot związanych z podróżami, koncertami, nagraniami. Jest tego ogromna ilość, na pewno starczyłoby na opasły drugi tom. Ze swoimi koncertami jeździła pani po całym świecie, gdzie pani była najdalej. Najdalej to wyjechałam nie z koncertem tylko prywatnie, na wakacje. To był wyjazd na Malediwy. Tę podróż wspominam jak najgorszy koszmar. Łącznie, grubo ponad dwadzieścia godzin samej jazdy. Najpierw samolotem do Frankfurtu, później na Malediwy, następnie stateczkiem na wyspę. Gdy dotarliśmy na miejsce szalał huragan, palmy gięły się do samej ziemi, padał deszcz. Tak było przez pierwsze trzy dni. Później było już miło, tylko trzeba było uważać na rekiny, które podpływały dość blisko kąpieliska. Ostatni bardzo często mówi się o pani, jako o aktorce, która zagrała w serialu "Rodzina zastępcza". Skąd pomysł, by zostać aktorką? Zgodziłam się z próżności. Pomyślałam sobie: "aktorka, jak to ładnie brzmi". Okazuje się, że jest to strasznie nudne zajęcie. Będąc na planie nie mogę odpędzić się od uczucia, że marnuję czas. Tam się głównie czeka. A to zmieniają plan, a to ustawiają światła. Gdy dochodzi do kręcenia sceny, trwa to kilka minut i później znów trzeba czekać. W serialu jedną z głównych ról gra Piotr Fronczewski. Jak pracuje się pani z tym aktorem? On jest wspaniały! To jest naprawdę wielki aktor. W scenariuszu była przewidziana jedna scena, w której Piotr, na skutek wiecznego bałaganu jaki panuje w domu, wpada w szał. Reżyser powiedział mu tylko jedno zdanie: "Zagraj tak jakbyś był wariatem". I to wystarczyło. Za pierwszym razem zagrał to wspaniale, myśmy siedzieli na planie i szczypaliśmy się po udach, by nie wybuchnąć śmiechem. Piotr to zagrał perfekcyjnie. To było wspaniałe. Co pani robi, żeby nie oszaleć, przy tym ogromnym nawale pracy? Ucieczką jest muzyka i koncerty. Może to śmiesznie brzmi. Jest to wprawdzie bardzo męczące, ale jest to tak ogromna przyjemność. Po za tym, koncerty to cały sens tego zawodu, bez tego nie potrafię żyć. Wiem, że pani najnowsze plany koncertowe są związane z chórem goospel i muzyką kubańską. Czy mogła by pani zdradzić trochę więcej szczegółów? To jest płyta, którą przygotowuję na koniec wieku. Będzie się nazywała "Karnawał 2000". Od nagrania została zaproszona piętnastoosobowa orkiestra kubańska i chór goospelowy z Los Angeles, który przyznam szczerze wziął się zupełnie przypadkiem. Mój kolega mieszka w Los Angeles i współpracuje z tym chórem i chce im pokazać Polskę. Dla mnie jest to wielka gratka, spełnia się jedno z moich marzeń. Zawsze chciałam zaśpiewać z takim chórem. Oni śpiewają z Anethą Franklin, z Phillem Collinsem, z wielkimi gwiazdami. Koncerty z muzykami odbędą się wiosną 2000 roku. Gdzie pani spędzi sylwestra 2000? Wybieram się po raz trzeci do Zakopanego. Bardzo lubię górali,góralską muzykę. Mam tam wielu znajomych. Więc cel na sylwestra - Zakopane. Życząc udanej zabawy, w rytmie góralskiej muzyki, dziękuję za rozmowę. © 2002 Kucica |
||||||||||
![]() |
© 2002
Kucica |