muniek staszczyk

Muniek Staszczyk - T. Love

W środowy wieczór na scenie rzeszowskiej Akademii Klubu EB zagościł zespół T.Love. Był to ich pierwszy koncert trasy koncertowej, promujący najnowszą płytę "Antyidol". Lider zespołu - Muniek Staszczyk - przed koncertem zgodził się na rozmowę z dziennikarzami, ale niechętnie rozmawiał o życiu prywatnym, wolał mówić o muzyce i ostatniej płycie.

Ukochany anty idol

- Pomimo, że wyszła właśnie najnowsza płyta zespołu T. Love, nie chcę pytać cię o muzykę. Powiedz jakie kobiety ci się podobają, a jakie przerażają.
- Właściwie nie mam jakiegoś schematu czy podziału na brunetki czy blondynki. Każda kobieta wytwarza coś w rodzaju energii, jakiegoś pola magnetycznego. Nie ważne czy jest piękna czy ładna. Dla mnie liczy się głównie osobowość,fantazja i pomysłowość, no i oczywiście pewne znaki zodiaku, które mają pewne preferencje.

- Jakie to znaki?
- Jestem zodiakalnym skorpionem i bardzo dobrze czuję się w towarzystwie innych skorpionów, a także panien, baranów i lwów. I wówczas nie ważne czy jest to kobieta czy mężczyzna, po prostu dobrze czuję się w ich towarzystwie. Muszę się przyznać, że świetnie dogaduję się w kobietami z pod znaku panny.

- A wracając do kobiet...
- Ale męczysz... No dobrze. Lubię ich towarzystwo. Nie chciałbym wiedzieć kobiety w roli "gorszego gatunku". Nie ma nic złego w tym, że kobieta nie pracuje, siedzi w domu i zajmuje się dziećmi. Moja żona mogłaby pracować, skończyła studia, ale woli być w domu. W Polsce jest schemat, , który bardzo mi się nie podoba, że jeżeli jest się w domu to jest to największa życiowa tragedia. Wcale tak nie musi być. Jestem przeciwny traktowaniu kobiet jako przedmioty.

- Stanęła kiedyś na twojej życiowej drodze kobieta, o której powiedziałeś, że jest tą jedyną, najpiękniejszą i najwspanialszą.
- Takie rzeczy zdarzają się w amerykańskich filmach, a nie u nas. Życie jest zupełnie inne. Oczywiście jest miłość, uczucie, ale tak na prawdę czas weryfikuje pewne sprawy. Jeżeli prócz seksu między parą jest jeszcze coś więcej, wówczas jest o.k.

- Zacząłeś mówić o znakach zodiaku. Wierzysz w horoskopy?
Nie wierzę, ale mam swoje własne zabobony, dlatego lubię ludzi z pod pewnych znaków zodiaku. Ale nie wchodzę w klimaty typu tarot czy coś innego. Takie horoskopy gazetowe to jedna wielka ściema.

- Koniec z prywatnymi pytaniami, przechodzimy do płyty. O swojej najnowszej płycie powiedziałeś, że ta jest już całkiem poważna, dorosła i wogle koniec ze ściemnaniem. Czy tak jest na prawdę?
- Nie wiem czy co takiego powiedziałem....

- Wczorajsze wydanie "Dziennika polskiego"
- Tak to jest jak autor nie autoryzuje tekstu... Ta płyta jest inna. Mniej pastiszowa, mniej cyniczna, wydaje mi się, że jest bardziej prawdziwa. Teksty mówią o stanie mojego umysłu, natomiast muzyka jest podobna do starego brzemienia T.Love., jest bardziej gitarowa, rockowa. Nie myśl, że odcinamy się od poprzednich płyt. Po prostu minęły dwa lata i nagraliśmy inny album. Mamy dość tych cynicznych tekstów, żartów. Wygłupialiśmy się już wystarczająco długo. Dość tego!

- Niektóre twoje teksty były kultowe, trafiały na transparenty...
- Dla fanów tak zostało. Na koncertach do dzisiaj gramy przekrój naszej twórczości przez osiemnaście lat istnienia. Koncert jest czymś w rodzaju podsumowania, zestaw największych hitów. Ludzie chcą usłyszeć najlepsze kawałki zespołu, to co najlepiej znają.

- Masz zamiar w przyszłości, może na dwudziestolecie zespołu,"wejść w romans" z czymś czego nigdy nie robiłeś. Na przykład nagrać koncert z orkiestrą symfoniczną.
- Nie wiem czy będziemy obchodzić takie rocznice. To jest temat wyświechtny. Obchodziliśmy ostatnio coś w rodzaju rocznicy, wydając składankę "Best Love". Były koncerty w starym składzie i tym podobne rzeczy. Ale wystarczy już tych rocznic. Nie planujemy nic takiego. Jeżeli nagramy, to będzie to po prostu kolejny album, a nie obchody jakiegoś jubileuszu.

- Ale przecież koncerty jubileuszowe, pomijając to że są modne, to są także ogromnie dochodowe.
- Tak, ale ja nie chcę robić nic na siłę. To jest dobre jako telewizyjne show w stylu Maryli Rodowicz. My jesteśmy trochę innym zespołem. Owszem zgadzam się z tym, że jest to pewien sposób na zarobienie łatwych pieniędzy, ale nie lubię takich rocznic, więc zespół T.Love nie będzie obchodził jubileuszu.

- Nagraliście dwanaście płyt. Z której jesteś najbardziej dumny, o której mógłbyś powiedzieć, że ta jest najlepsza?
- Chyba jeszcze takiej nie wydaliśmy. Ostatnia, "Antyidol", jest najbliższa ideałowi. Najbardziej dumny jestem z dwóch płyt "Antyidol" i "Ala Capone".

- Życzę więc nagrania płyty, która spełni wszystkie twoje marzenia o super płycie.
© maj 2001 Kucica
webmaster
© 2002 Kucica