shazza

Shazza - Egipska kapłanka

Muzyka w jej życiu była od zawsze. Uczęszczała do tego samego warszawskiego konserwatorium muzycznego (klasa fortepianu), które wcześniej kończył jej dziadek. Na scenę trafiła siedem lat temu.

- Na początku śpiewałam w chórkach, a później jako solistka w zespole Toy Boy's. Tam poznałam Tomka Samborskiego. Pewnego dnia postanowiliśmy wspólnie wydać płytę i tak się zaczęła moja kariera solowa - wspomina Shazza.

Pierwsza jej płyta świetnie sprzedawała się w Stanach Zjednoczonych, szczególnie w kręgach polonii amerykańskiej.
Jej oryginalny pseudonim sceniczny, często był tematem wielu plotek i domysłów.
- Chciałam, by był nietuzinkowy, a ponieważ jestem zafascynowana kultura egipską, wymyśliłam takie imię, z którym łączy się także wymyślona historia. Shazza to egipska kapłanka, nostalgiczna, romantyczna, niesforna i bardzo kochliwa. Za swoje zachowanie zostaje wygnana ze świątyni na pustynię... - opowiada piosenkarka.

Początki jej kariery nie były najlepsze. Pomimo dobrze sprzedających się płyt, nie miała możliwości zatrudnienia fachowych stylistów czy choreografów. Sama przygotowywała sobie stroje, układała choreografię.
- Na scenie chciałam wyglądać pociągająco, ale nie prowokująco. Wybierałam więc stroje podkreślające figurę, odkrywające ciało. Wiem, że to dobrze się "sprzedawało" - przyznaje. Teraz jej strojami zajmują się wyspecjalizowani styliści, jednak zasada, by pociągać, ale nie prowokować - została.

Jej ulubionym kolorem jest czerń. - Na co dzień ubieram się w tonacji czarno - szarej. Wybieram stroje luźne, wygodne i bardziej w charakterze sportowym niż wizytowym- zdradza Shazza.
- Stroje sceniczne wymagają świetnej figury, jednak ty nie musisz się o to martwić.
- Owszem nie, ale jadam wyłącznie sałatki, chude mleko, suchary. Uwielbiam chińską kuchnię, ale wiem, że nie zawsze mogę sobie pozwolić na "popuszczenie pasa". Sporo jeździmy po świecie i często żałuję, że nie mam czasu, by odwiedzić jakąś chińską restaurację.

- A jak dbasz o figurę?
- Dużo ćwiczę. Przez cały rok regularnie chodzę na siłownię. Zaczęło się o tego, że na urodziny dostałam od kolegi miesięczny karnet na siłownię.Na początku nie chciałam chodzić, ale po kilku wizytach tak mnie to wciągnęło, że w tej chwili nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń. Świetnie się czuję, gdy po dwóch godzinach wychodzę z sali. Jestem spocona, ale szczęśliwa - opowiada Shazza.

Kulturystyka nie jest jedynym sportem, który uprawia. W ubiegłym roku nauczyła się pływać. Zimą uprawia jogging.
- To jest dla mnie najlepszy relaks - mówi. Bardzo często bierze udział w różnych koncertach charytatywnych. W ubiegłym roku w Józefowie odbył się wielki koncert, z którego dochód został przeznaczony dla dzieci z domu dziecka.
- Zawsze bardzo chętnie biorę udział w takich akcjach. Szkoda mi tych małych dzieci, dla których najmniejsza zabawka jest największym skarbem - mówi piosenkarka.
Jest nie tylko piosenkarką. W ubiegłym roku zadebiutowała na wielkim ekranie. Zagrała u boku Pawła Kukiza w filmie "Poniedziałek" . Kilka miesięcy temu skończyła pracę w teatrze telewizji. Wystąpiła w sztuce dla dzieci "W tym domu straszy" , w reżyserii Witolda Adamka.
- To była wspaniała praca. Miałam okazję współpracować z takimi ludźmi jak Danuta Szaflarska, Anna Dymna, Wiktor Zborowski czy Piotr Machalica. Było naprawdę wspaniale - wspomina Shazza.

Na pytanie, jakie są jej najbliższe plany zawodowe, uśmiecha się nieśmiało.
- Nie chcę o tym mówić. Mam już pewne ustalenia, ale by nie zapeszyć, wolę ich nie zdradzać - tłumaczy.
© maj 2001 Kucica
webmaster
© 2002 Kucica