![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||||||
|
![]() TSA Marek PiekarczykPo siedmiu latach Marek Piekarczyk, wokalista grupy TSA, powrócił do Polski. Jego powrót wiązał się ściśle z reaktywowaniem zespołu. Czwartego września na molo w Sopocie odbył się pierwszy po długiej przerwie koncert, w grudniu 1998 r.- koncert w studiu radiowej "Trójki". Został on zarejestrowany, a z materiału powstała płyta "TSA w Trójce - koncert akustyczny". Gościnnie w nagraniu płyty wzięli udział Karolina Sobczak, grająca na flecie i Paweł Panasiuk - wiolonczela.ZAWSZE MÓW :TAK!W ubiegłą niedzielę na scenie rzeszowskiej Akademii zagościło TSA. Akustycznie. Zaskakujące połączenie rockowego brzmienia zespołu z delikatnymi dźwiękami fletu dało fantastyczny efekt. Wokalista zespołu, Marek Piekarczyk, przedstawiając członków grupy, o flecistce Karolinie powiedział, że jest najbardziej pilnowaną osobą w zespole.- A jak trafiła do zespołu? - Zaproszono mnie do Radomia, bym w teatrze wystąpił z koncertem. Wziąłem muzyków z Radomia i poprosiłem, by mi znaleźli kogoś, kto gra na flecie i wiolonczeli, jest dobry i nie boi się zagrać na koncercie. No i pojawiła się Karolina. A później, gdy kolega z zespołu, Andrzej Nowak zadzwonił do mnie i powiedział, że ma pomysł na nagranie płyty akustycznie, zgodziłem się, ale nie z udziałem orkiestry tylko z fletem i wiolonczelą. I tak już zostało. Przed rozpoczęciem trasy koncertowej w wielu gazetach podawano jako jedną z sensacji fakt, że Marek Piekarczyk zgolił wąsy. Jednak na koncercie w Akademii pokazał się z zarostem. - Musiałem zapuścić wąsy, ponieważ ponownie będę grał Jezusa w musicalu "Jesus Christ Superstar". Wystawienie tego musicalu jest sprawą jednorazową, a odbędzie się w ramach oczekiwania na przyjazd Ojca Świętego. Będę wisiał na krzyżu na wysokości trzeciego piętra. - Boisz się? - Nie ma czego... Występ w tej rockoperze był dla niego wielkim wyróżnieniem. - To rzecz, z której jestem najbardziej dumny, zawsze chciałem to zrobić i udało się. Uważam, że to najlepsza wersja tego musicalu, jaka mogła zostać wykonana. To, co pokazali Amerykanie, jest fajne, były lepsze fikołki czy scenografia, ale nie miało w sobie tego ducha, który jest w polskiej wersji - tłumaczy Marek. Podczas swojego pobytu w Stanach Zjednoczonych, Marek prawie nie śpiewał na scenie. Grał tylko kilka koncertów. -Nie chciałem się zgodzić na jakieś takie dziwne koncerty z playbackiem. To znaczy, że wychodzę na scenę,leci playback, a ja udaję, że śpiewam. To nie dla mnie.Fakt, że można za to inkasować całkiem niezłą kasę, ale nie zniżyłem się do takiego poziomu. Nigdy nie grałem chałtury. - Więc w takim razie co robiłeś w Stanach? - Wszystko. Od malowania ścian w mieszkaniach bogaczy na "Piątej Alei", a kończąc na robieniu instalacji elektrycznych. - Przecież nie jesteś elektrykiem z zawodu. - Oczywiście, że nie. Ale to jest tak, jeżeli ktoś się ciebie pyta, czy umiesz coś robić, zawsze odpowiadasz - tak. Nie ważne, że w życiu nie trzymałeś w ręku pędzla czy śrubokręta, wszystkiego można się nauczyć. I tak było ze mną. Gdy zapytali mnie, czy umiem robić instalacje elektryczne, powiedziałem, że tak, a później zatrudniłem zawodowego elektryka, zapłaciłem mu, a przy okazji patrzyłem, jak on to robi. Nauczyłem się, a potem już sam wykonywałem skomplikowane instalacje. Nie można nigdy mówić, że czegoś się nie potrafi... Na scenie, podczas koncertów Marek i jego kolega z zespołu Andrzej Nowak popijali piwo. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie pewien oficjalnie podawany skrót. - Czy dalej podtrzymujesz teorię, że TSA to skrót od nazwy Tajne Stowarzyszenie Abstynentów? - Nie, to wymyślili dziennikarze, tak samo jak wymyślili definicję heavy metalu. TSA można interpretować różnie, jak chcesz. To nie jest skrót, to symbol, tak samo jak symbolem jest choćby twoje czy moje imię. © maj 2001 Kucica |
||||||||||
![]() |
© 2002
Kucica |