Artur Żmijewski

Artur Żmijewski

ekranowy amant i romantyk, dzięki filmom Władysława Pasikowskiego zasadniczo zmienił swe aktorskie emploi. Tym razem gra jednego z głównych bohaterów, sierżanta Bińka.

Biniek związał swoje życie z wojskiem, choć nie do końca jest przekonany, czy słusznie - mówi Artur Żmijewski. - Ma czasem poczucie niespełnienia. Nie bardzo też pogodzony jest z otaczającą go rzeczywistością. Jest ciągle sierżantem, choć jego ambicje sięgają znacznie wyżej. "Demony wojny" nie są typowym kinem akcji. Wplatają się tu także wątki polityczne.
Bohaterski major Keller grany przez Bogusława Lindę jest człowiekiem nieszablonowym, niechętnie poddającym się rygorom, raczej ustanawiającym własne prawa. Przez wielu uważany jest za człowieka honoru. Kimś takim jak Brudny Harry. Jego antagonistą jest pułkownik Kusz grany przez Tadeusza Huka.
"Demony wojny" to moje drugie spotkanie z Władysławem Pasikowskim - mówi Tadeusz Huk. - Poprzednio wystąpiłem u niego w niewielkim epizodzie w "Psach". Mój bohater ma zastąpić dowódcę granego przez Bogusia Lindę. Jest typowym służbistą, stara się wypełnić dokładnie zalecenia, które dostał od MON. Potrafi być człowiekiem twardym, niekiedy nawet bezwzględnym.
Tadeusz Huk każdego dnia spędzał kilkanaście minut w charakteryzatorni, bowiem jego bohater ma wyraźną szramę przecinającą twarz.
O swoim bohaterze mówi Artur Żmijewski:
To nowoczesny lekarz, wykształcony za granicą. Pierwszy raz gram lekarza i dopiero teraz przekonałem się, że to bardzo trudny zawód. I wyjątkowo stresujący.
Artur Żmijewski - w serialu chirurg Jakub Burski.
To nowoczesny, świetny chirurg. Wykonuje ciężką i stresującą pracę, obfitującą w niespodzianki. Kontynuował studia w Stanach i tam chce ułożyć sobie życie. Ale los zatrzymuje go na kilka miesięcy w Polsce i Jakub zaczyna wahać się, czy w ogóle opuszczać kraj. Właśnie wtedy Bruno proponuje mu pracę w szpitalu w Leśnej Górze. Mój bohater nie jest związany z żadną kobietą, ale ma syna - nastolatka, który sprawi mu nieco kłopotów.

Rozmowa z Arturem Żmijewskim

Nie będę lekarzem - Co sprawiło, że zdecydował się pan zagrać rolę Tarkowskiego?
- Dostałem propozycję wzięcia udziału w tym niezwykłym przedsięwzięciu od pana Waldemara Dzikiego, którego bardzo lubię i cenię. Uznałem, że propozycja ta jest nie do odrzucenia. Po pierwsze będę mógł ja przybliżyć dzieciom, dla których lektura jest jeszcze niemożliwa. Po wtóre pasjonują mnie dzikie zwierzęta, z którymi mam nadzieję stanąć oko w oko.

- Czy praca na planie filmowym w Afryce, będzie pana pierwszym kontaktem z Czarnym Lądem?
- Nie, już wcześniej byłem w Afryce, jednak mam nadzieję, że pracując nad filmem, jak zwykle, zdarzy się wiele ciekawych sytuacji, które będę później mile wspominać.

- Rola Władysława Tarkowskiego, ojca Stasia nie jest rolą pierwszoplanową. Jak długo będzie pan na planie?
- W umowie mam przewidzianych około dziesięciu dni zdjęciowych. Jednak ten czas może ulec zmianie. Pierwszy wyjazd planowany jest na pierwszą połowę sierpnia.

- Często mówiło się o panu, że jest typowym amantem filmowym
- Słyszałem takie opinie, ale chyba nie są one tak do końca prawdziwe.

- W filmach Władysława Pasikowskiego zmienił pan swój image
- Chyba tak. Sam dobieram role w których gram, a decydując się na rolę twardych facetów nie myślałem o tym, by w ten sposób zmieniać czy kreować swój ekranowy wizerunek.

- W serialu "Na dobre i na złe" gra pan chirurga Jakuba Burskiego
- To nowoczesny, świetny chirurg. Wykonuje ciężką o stresującą pracę, obfitującą w wiele niespodzianek.

- Czy chciałby pan zmienić zawód i zostać lekarzem - chirurgiem?
- Absolutnie nie! Poznałem trochę te pracę grając w serialu i wiem, że nie nadawałbym się do niej. Lekarza gram po raz pierwszy i przekonałem się, że jest to zawód trudny i niezwykle stresujący. Jestem i pozostanę aktorem.

- Prócz tego, że gra pan rolę lekarza, jest pan także filmowym ojcem nastolatka, który przysparza wielu kłopotów
- Na szczęście są to kłopoty wynikające ze scenariusza

- Wśród młodych aktorów panuje opinie, że jest pan człowiekiem niezwykle miłym, uczynnym i zawsze skorym do pomocy
- Powinienem się zaczerwienić. Miło słyszeć takie zdanie na swój temat, ale chyba jest to powiedziane trochę na wyrost. Owszem staram się pomagać młodym aktorom, ale robię to ponieważ wiem, że w tym zawodzie pomoc starszych jest niezwykle potrzeba.
© październik 2000 Kucica
webmaster
© 2002 Kucica