![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||||||
|
![]() Beata KozidrakBeata i Bajm - jeden z kilku polskich zespołów rockowych, dla których koniec XX wieku oznacza nie tylko nową erę, ale także jubileusz dwudziestolecia. Przez tych dwadzieścia lat nie stracili nic z uroku i entuzjazmu, który prezentują na scenie.Nie wstydzę się tego, co robię Dla Beaty Kozidrak najważniejsza jest publiczność. To ona daje jej siłę tworzenia i dla niej nagrywa nowe płyty. Gdy wychodzi na scenę, czuje przekazywaną energię i dzięki niej funkcjonuje. Tak też było podczas czwartkowego (25 lutego) koncertu w rzeszowskiej Akademii Klubie Piasta. Dla widzów, stojących na antresoli, widok był imponujący. Cała sala zapełniona była fanami klaskającymi rytmicznie w dłonie. Przed koncertem w restauracji Azyl odbyło się spotkanie Beaty Kozidrak w dziennikarzami. Wydawało się, że jedna z pierwszych dam polskiego rocka, obchodząca swoje dwudziestolecie działalności, będzie niedostępna i oschła. Okazała się bardzo miłą, wesołą i sympatyczną osobą. Prywatnie w niczym nie przypominała szalejącej na scenie Beaty w skórzanej kurtce. - Skąd ta niesamowita pogoda ducha, entuzjazm i optymizm? - To, że jestem taka, wynika stąd, iż nie mam nic do ukrycia. Robię to, co kocham i nie wstydzę się tego, nie wstydzę się siebie. Mam normalne życie i pasję, która stała się moim zawodem. Moje marzenia z dzieciństwa się spełniły. Więc jestem kobietą szczęśliwą. Mam wspaniałą rodzinę, psa - jaki to pies? - to dog de bordeau, nazywa się Berger. Ja go tak nie nazwałam, dostałam go od fanki. To taki dzidziuś, niedawno skończył rok i waży ponad 60 kilogramów. - Mało komu udało się przeżyć własną śmierć. Proszę powiedzieć, jak to było. - Graliśmy koncerty na południu Polski. To były ogromne koncerty w halach. Wtedy takie imprezy organizowała Estrada. Przed koncertem dowiedzieliśmy się,że miałam wypadek, który zdarzył się gdzieś niedaleko Wrocławia. Podobno jechałam z jakimś muzykiem. Widział nas jakiś policjant. Pierwszy telefon, jaki wykonałam, był do moich rodziców. - Mamo, jakbyś usłyszała, że ja nie żyję, to jest to plotka - powiedziałam. Nie zapomnę tego koncertu - to było chyba w Sosnowcu, w hali była grobowa cisza. Zaczęliśmy grać, ale cisza była nadal. Wreszcie ja nie wytrzymałam i mówię: - Ludzie to ja, to naprawdę ja - wtedy uwierzyli i wreszcie zaczął się normalny koncert. - Od debiutu, piosenki Piechotą do lata, upłynęło mnóstwo czasu, było wiele nagród i sukcesów. Czy potrafi pani powiedzieć, który był najprzyjemniejszy, a niekoniecznie najkorzystniejszy finansowo? - Ja przywiozłam pięć głównych nagród, które zdobyłam poza granicami Polski. Dla mnie te występy były próbą, jak się tam sprawdzę, jak sobie poradzę. Ale największą nagrodą jest moja publiczność i będę to zawsze powtarzała. To najcenniejsze, co może spotkać artystę. Od samego początku fani mi towarzyszyli, a ja zawsze czułam, że oprócz mojego chłopaka, z którym wtedy chodziłam, jest jeszcze ktoś, kto mnie pokochał, czułam, że gdzieś jeszcze jestem kochana, zauważona. - Skąd pani bierze pomysły na kolejne płyty, które są tak od siebie różne? - Moja publiczność daje mi kredyt zaufania. Wszyscy wiedzą, że Beata nie może usiąść na laurach i wydawać podobnych do siebie płyt. Mogłabym tak robić, ale nie! Ja daję ster w drugą stronę i pokazuję to, co mnie fascynuje. Gdy byłam zauroczona funky, nagrałam płytę "Nagie skały", gdy miałam inny nastrój, byłam wyciszona, oczekiwałam dziecka - wtedy nagrałam "Płomień z nieba". Kiedy we mnie było dużo ognia, to nagrałam "Etnę" i kiedy miałam ochotę na solową płytę, to po prostu to zrealizowałam. Ku memu zaskoczeniu publiczność zawsze była przy mnie. Faktycznie. To, co powiedziała Beata o swoich fanach w stu procentach sprawdziło się na koncercie. Ludzie reagowali na każdy gest i słowo wokalistki, doskonale znali słowa piosenek i skakali z nastroju w nastrój. Beata zaśpiewała i stare przeboje "Nie ma wody na pustyni", "Dwa serca, dwa smutki", i utwory z ostatniej solowej płyty. Kto nie był na koncercie, niech żałuje, było świetnie. Nie tylko z powodu muzyki, jaka była grana, ale także dlatego, że Beata Kozidrak potrafiła stworzyć taką atmosferę, żeby każdy, czy tego chciał, czy nie, musiał się jej poddać i tańczyć razem z Bajmem. Dalej |
||||||||||
![]() |
© 2002
Kucica |